Ja się po prostu, tak po ludzku, boję tego Triathlonu Karkonoskiego, wiecie? Gdy 10 września ubiegłego roku w wymianie mailowej z MS pojawił się pomysł tego startu (zainspirowany wpisem Darka Sidora), pierwsze co Michał napisał to „Fak fak fak! To może być coś zajebistego! Pilnuj ich facebooka:)”, ale potem nadeszła jedna refleksja „Boje się tylko braków technicznych w jeździe na rowerze...” No i ja też tego się boję. Na dodatek w tych Karkonoszach muszę uważać na Bo (jej przedstartowe przemyślenia kliku-kliku), która szykuje zapewne olej rozlany na ostrych łukach, pinezki na belce startowej i inne atrakcje... Wszak Wielki Wyścig to nie przelewki, to nie zabawa dla małych dzieci tylko walka na do ostatniej kropli krwi, do ostatniej łzy i całego potu jaki można z siebie wypocić.
Skumajcie to, że przy dojeździe do naszej noclegowni Jędrek (moje wsparcie, bo w Triathlonie Karknoskim każdy zawodnik musi mieć swoje wsparcie) wpadł kołem w dziurę tak, że się na niej zawiesił i nie mógł wyjechać, a wyciąganie auta trwało 1,5 godziny! Jak myślicie? Kto tam tę dziurę rozstawił, jak sądzicie?;)
Love Błażej!
Ale do rzeczy. Ja czuję przed tymi zawodami wielki respekt, serio. Triathlon Karkonoski to 1,9km pływania w zimnym Jeziorze Leśniańskim u stóp Zamku Czocha (nie sądzę bym miał czas podziwiać widoki, więc dobrze, że zamek dokładnie obejrzałem dwa lata temu;)), 90km rowerem po szosach Karkonoszy (przewyższenia +1800m / -1300m) i na dobicie 22km biegu (+1300m / -500m) z odwiedzeniem Przełęczy Karkonoskiej i metą na szczycie Śnieżki. Tego biegu to się w sumie boję najmniej. Jak będzie za zimno to się ubiorę, jak za ciepło to się rozbiorę, a pod górkę jakoś sobie poradzę, bo choć urodzony, wychowany i żyjący na nizinach, to dusza moja bez wątpienia pochodzi gdzieś spod samiuśkich Tater. I choć nogi za duszą często nie nadążają, to łeb mam mocny i wiem, że sobie poradzę.
Ale ta zimna woda (wszak wiadomo, że pływak ze mnie przeciętny) i rower w górę i w dół, w górę i w dół i raz jeszcze w górę i w dół... Zdecydowanie bardziej doświadczony ode mnie w kolarstwie kolega Paweł napisał mi: „Staraj się jechać tak, jakbyś nie miał hamulców:) Więcej sił stracisz na rozpędzanie i dohamowanie na zjazdach niż na płynną, ale nawet wolniejszą jazdę.” W sumie brzmi sensownie, ale ta jazda bez hamulców...;) Obawiam się, że na zjazdach będę nadmiernie ostrożny i, podobnie jak na Biegu Marduły, będę tu tracił. Ale to moje pierwsze górskie doświadczenia na bajku, więc nastawiam się przede wszystkim na dobrą zabawę. Bo przecież czy strach jest zły? Nie, on pozwala włączyć hamulce bezpieczeństwa, zachować więcej rozsądku i zadbać o siebie.
Już same profile trasy i przewyższenia mówią, że będą to ekstremalne zawody, ale wystarczy rzucić okiem na prognozę pogody... Mówi ona, że do wody wchodzić będziemy w 2-4 stopniach, a na rowerze pomykać w 4-6. Meta jest na Śnieżce, a tam ze 2-3 stopnie i wiatr ponad 40 km/h. W sumie to fajnie, bo woda będzie cieplejsza niż powietrze, a bez upału na trasie biegowej odwodnienie raczej mi nie grozi;) Na rower trzeba się będzie ciepło ubrać. Bardzo ciepło, rękawiczki, buff pod kask i koszulka z wełny merynosów, tak to na razie widzę. Teraz siedzę na tarasie przed domem, pada deszcz. Po chwili nie pada, a potem znów pada. Mam ciepły polar i bluzę z kapturem, ale na rower to chyba tego nie założę.
Ale jednocześnie, obok tego respektu i strachu, to ja się okropecznie tym jaram. Szykują się naprawdę kultowe zawody, szykuje się triathlon jakiego ten kraj nie widział, a ja wezmę w nim udział! To jest coś, duże coś. Będzie cholernie ciężko, będzie bardzo bolało, ale będzie banan na ustach i radość niewyobrażalna i satysfakcja i spełnienie marzeń. I kiedyś, za 20 lat, gdy KarkonoszMan zdobędzie na świecie respekt taki jak norweski NorseMan, to powiem: byłem tam, na pierwszej edycji. W ekstremalnych warunkach dotarłem do mety i zostałem bohaterem.
Profil trasy rowerowej...
...i biegowej
kĄkurs 1: Zarymuj karczycho!
Wiecie skąd nazwa Karkonosze? Hmmmm, Karkonosze, Karkonosze... Cóż to może znaczyć? PING! No jasne, że chodzi o kark! Zrobimy więc kĄkurs na karki, a właściwie to na rymowanki z karkami i oczywiście ze sportem, wszak jesteśmy sportowcami! Wrzucajcie je w komciach na blogach i/lub na Fejsach. Dwie najfaniejsze rymowanki (Ava, liczymy na Ciebie!) o karczychach nagrodzimy:) Czym można ochronić kark jak jest zimno? Ślicznym buffem! No to będą dwa buffy:) Na rymowanki czekamy do połowy przyszłego tygodnia (25 czerwca, środa, 23:59).
kĄkurs2: Typu-typu, kto wygra Wielki Wyścig?
Jak są zawody, to nie może się obyć bez typowania zwycięzcy i jego przewagi nad tym, kto będzie na drugim miejscu (tu nie będzie przegranych!). Proste typowanie, a w nim aż dla trzech (!) najlepiej typujących mamy trzy książki: „Bez ograniczeń” Chrissie Wellington, a także „Ironman. 24 tygodnie przygotowań do triatlonu długodystansowego” oraz „Triatlon od A do Z”. No to typujecie, w komentarzach u mnie na blogu i w komentarzach u Bo:) Wpisujcie kto wygra i z jaką przewagą, typowanie kończy się w sobotę o 7 rano (wtedy nastąpi start KarkonoszMana).
Dziewczyny są super
Niestety, jedną rywalizację w tym roku już przegrałem i to grubo. Spalaliśmy kalorie. 283 fantastyczne dziewczyny dla mnie, a trochę mniej fajnych chłopaków spalało dla Bo. Łącznie do zabawy dołączyło 505 osób, które przez miesiąc przebyły 110 tys. km i spaliły prawie 6 mln kalorii! Niestety, zapomniałem, że faceci przez większą masę ciała, spalają więcej kcal i mimo niesamowitego wyniku 2,3 mln kcal (dziewczyny, jesteście boskie!!), przegraliśmy. Efekt?
Cóż, zajrzyjcie na Fejsa, nowa profilowa zobowiązuje...
To dla Was:)
Ale za te miliony spalonych kalorii (brzmi, co nie?) mamy oczywiście coś dla Was:) Bardzo proszę o kontakt na mailu lub FB następujące osoby: Julia Poznanianka, Aleksandra Dziądziak („Psychologia dla sportowców”), Katarzyna Pluto-Prondzińska, Iza Marusiak, Marta Alicja *Spidzior* („Biegaj zdrowo”). To od naszego kochanego sponsora, wydawnictwa Inne Spacery. Dziewczyny, dla Was ogromne gratulacje, a dla Kuby z wydawnictwa fanfary!
A ja BOję się bardziej! I JAram też bardziej! Powodzenia nam! I szczęścia!
OdpowiedzUsuńTy wszystko bardziej.. na śniadanie zjadłaś więcej, piwa wieczorem wypiłaś więcej i spałaś rano też dłużej. No i w trasie KarkonoszMana też będziesz dłużej!:)
UsuńKrasusie drogi! Niech Duch Gór na swym karku do mety Cię niesie. Niech świst pędu Twego bike'a rządzi w karków lesie. Niech Śnieżka - karków królewna ze swych zboczy Cię nie zdmuchuje. Niech Twoja radocha w kraju karków zatriumfuje. Niech Ci więc będą przyjazne szlaki karkonoskie, a kamienie ścielą się wyłącznie równo, chroniąc Twoją kostkę.
OdpowiedzUsuńP.S. Wiatr 40 km/h na Śnieżce to zefirek. ;) Zawsze mogłoby być tak: https://www.youtube.com/watch?v=U98PFzUBXyc&feature=youtu.be
Powodzenia życzę i pozdrawiam z karkonosko-górskim "Hej!"
ojacie! wzruszyłem się, PRZEPIĘKNE!!! Dzięki:)
UsuńA coś takiego mi weszło. Trochę bez sensu, ale co tam ;)
OdpowiedzUsuńw Karkonoszach karkóweczka,
cztery piwka,
goloneczka.
Hola hola, nie tak szybko,
kark nasmaruj lepiej dyszką,
kremem z filtrem co się zowie,
bo ci się zakręci w głowie,
od triathlonu oglądania
i Pąpkinsom w rytm klaskania.
Kto na kark nie kładzie kremu,
ten ma udar zamiast dżemu.
Powodzenia!!! :)
Wow! Golonka i piwo, brzmi dobrze:D
UsuńChciałam pisać coś o KARKówce, ale oszalałam, czytając końcówkę posta i postanowiłam, że zabłysnę swoim wierszykiem innym razem. ;) Bardzo się cieszę z wygranej, a za Karkonosze trzymam kciuki - za Ciebie i za Bo, bo przecież jesteście drużyną, jakby nie było, więc obojgu życzę niezapomnianego i przyjemnego startu. Nie mogę się doczekać relacji! :) Będzie mocno!
UsuńTrzymam nie od dzisiaj kciuki! :) Mam nadzieję, że popłyniesz jak delfin, pojedziesz na rowerze niczym Szumacher swoim bolidem, a do tego pobiegniesz jak to masz w zwyczaju, czyli zajebiście Krasusowo! :) POWODZENIA!
OdpowiedzUsuńNiezłe wyzwanie. Nie dość, że to połówka IM, to jeszcze po górskich szlakach. Powodzenia i dużo pary w nogach :)
OdpowiedzUsuńWygrasz Krasus z przewagą 21 minut :) Ale powodzenia życzę obojgu! Pozdro
OdpowiedzUsuńMój typ to Krasus 45 min przed Bo ..... ale cóż by to był za finał tego epickiego pojedynku gdyby oboje razem na metę wbiegli :))))
OdpowiedzUsuńOkej, mam go. Najlepiej mi idzie wymyślanie podczas treningów, a że było biegane do dychy to i był czas na wierszyk. Patetycznie dość, ale po rozpłakaniu się nad Twoją relacją i ostatnim jej zdjęciem nie mam dziś weny na rymowane śmichy chichy (w tle słychać słabnące tony Walkirii...)
OdpowiedzUsuńKarko, Tatry, Gorce, Beskid
to na mapie tylko kreski,
poziomice i numerki,
nie oddają jaki wielki
świat emocji cię ogarnie
kiedy na ich szlaki wpadniesz.
Karko, Beskid, Gorce, Tatry
myślisz - niech nadejdą wiatry
i wywieją myśli z głowy
bo ty w góry rwać gotowy,
lecz przez tyrkę, projekt, brief
asfalt przyjdzie klepać ci.
Beskid, Tatry, Gorce, Karko
paść i wstać sto razy warto.
Rzęzić, zakląć na przełęczy,
na kolana upaść, jęczeć,
wchłonąć góry całym sobą,
gdy otworzą się przed tobą.
Biegnij cicho, stań na szczycie, czujesz jak ci rosną skrzydła?
Karko, Beskid, Tatry, Gorce
już cię mają w swoich sidłach.
Ava, słów mi zabrakło... to idealnie, doskonale, co do joty trafia w moje samopoczucie dziś. DZIĘKI!
UsuńGŁUPKOWATY WIERSZYK O DOKONYWANIU NIEMOŻLIWEGO I MOTYWACJI DO TEGOŻ
OdpowiedzUsuńDnia pewnego wielkie karki
pozakładały zegarki
już w biegowym są ubraniu:
trening z myślą o wyzwaniu.
A nie lada to wyzwanie:
biegi, rower i pływanie
lecz w odwrotnej kolejności.
Triathlon. Bawi, cieszy, złości
Na zawody niezwyczajne
mówią: chodźcie, będzie fajnie
będą góry, zjazdy, lasy
wyjątkowy profil trasy
Więc te karki, choć tłustawe
wietrzą tam świetną zabawę
choć ze sportem mają tyle
że pograją w piłę chwilę
Lecz stanęli dziś na starcie
mogą mówić już o farcie:
dystans cały przepłynęli
choć trenują od niedzieli.
Więc rowerem w Karkonosze!
Wnet ktoś woła: szybko, nosze!
Pierwsi już poodpadali
Chcieli zjeżdżać - to zjechali..
Dwóch jednak wciąż ciśnie srogo
mają swoje tam pod nogą
Pierwszy podjazd tuż przed nimi
Bladzi, dyszą.. uff, przeżyli!
Jeden jednak już zielony
"do domu chcę, chcę do żony!"
"Stary, co ty, nie wymiękaj" -
krzyczy drugi - "Jedź, nie stękaj"
Ale on w tyle zostaje
z pierwszym rady już nie daje
Bo ten, proszę państwa, pierwszy
całkiem szybki - chociaż szerszy.
Górę jedną, drugą łyka
płuca płoną, pali grdyka
pot się leje strumieniami
Pan Kark niszczy bramy granic
Choć biec w górach arcyciężko
z walk wychodzi wciąż zwycięsko
Patrzą nań z niedowierzaniem:
taki kark z takim nagrzaniem?
Godzin pięć i sześć i siedem
piekło miesza mu się z niebem
Aż tu.. co? Fatamorgana?
Wstęga mety wnet przerwana.
Tuż za linią na twarz pada
Krzyczą zewsząd, że "wygrana"
i że "podium".. jakim cudem?
Ten trud był zwycięskim trudem?
Lecz to prawda. W kategorii
puchar przyjął, słowa glorii
I planuje dalsze starcia
wie już, że jest nie do zdarcia.
W kalendarzu startów szuka
gdzie jest górska jakaś sztuka
Bo puchar blado wypada
w starciu z tym, co właśnie zjada..
W górskich, w strefie finishera
(niech Was teraz zazdrość zżera)
dają im - na każdą główkę -
Duże piwo. I karkówkę.
<3 <3 <3 !!!
UsuńOmal bym zapomniał:) Mój poemat wierszem:
OdpowiedzUsuńKarkonoszMan
Już za chwilę bitwa czeka
na każdego tu człowieka.
Lśnią w palącym słońcu pianki
buty, chusty, koła, zamki,
setki głów się pochylają,
chylą czoła, respekt mają.
Lecz nie zgina karku żaden,
„Dziś to z tarczą stąd wyjadę!”,
krzyczy Krasus i w tej chwili
Bo! nadciąga jak bogini
radość niosąc swym kolegom.
Już ruszyli! Najpierw biegną,
potem jadą, a na końcu
płyną wartko, „Nie ma jeńców!”
ktoś gdzieś wrzeszczy,
lecz nie chodzi o nagrody, złoto czy medale
tu się liczy chodzić w chwale,
w glorii sycić się na powrót.
A cóż z tego, że na odwrót? :)