No bo kurde, jak tu się nie jarać? Przygotowania do maratonu w Rotterdamie, który był głównym celem tej wiosny, poszły niesamowicie. Ja się naprawdę nie zajeżdżałem na tych treningach, wszystko sprawiało mi przyjemność. I udało się, mimo braku planu treningowego z prawdziwego zdarzenia, mimo niewielkiego jak na ten poziom kilometrażu, udało się. Nabiegało się 2:59:01. Owszem, sam ABN AMRO Rotterdam Marathon to już przyjemność ograniczona, bo od pewnego momentu dominował fizyczny ból, ale z drugiej strony psychicznie było to ogromne szczęście i satysfakcja. Inaczej niż 9. PZU Półmaraton Warszawski, który stanowił 1:23:10 permanentnego szczęścia i biegowej ekstazy. Nie to, że na luzie, bo dałem z siebie wszystko. Ale ja lubię dawać z siebie wszystko i było to „wszystko” przyjemne jak diabli.
Znacie serwis Enduhub.com? Fajna stronka zbierająca wyniki biegów i triathlonów.
Bieg Dookoła Zoo to pierwszy w mojej „karierze” medal za pudło w kategorii M30:)
Bieg Dookoła Zoo to pierwszy w mojej „karierze” medal za pudło w kategorii M30:)
Do tego Monte Kazura (znów na maksa) i piąte miejsce, a kilka dni później 37:41 (o niespodzianko, poleciane na maksa) w Biegu Dookoła Zoo, a w gratisie 13. pozycja i pudło w kategorii wiekowej. A wcześniej, w ramach treningów maratońskich czwarte miejsce w Ełckiej Zmarzlinie i drugie w Złocie dla Zuchwałych. Zdrowie dopisywało, regeneracja działała doskonale, biję żywiówkę za życiówką, choćbym się uparł, powodów do narzekania nie znajdę! Jestem w formie jak nigdy w życiu, czuję się jak młody bóg, a uprawianie sportu sprawia mi niebywałą przyjemność. A w spontanicznej zabawie „Biegiem po Piwo” biega już 717 osób:) Żyć nie umierać!
Meta półmaratonu, był czas na radość i celebrację:)
Radość czerpię nie tylko ze startów, ale i z treningów. Uczciwie przyznam, że jestem mile zaskoczony formą na rowerze, bo przecież zimę przeputałem jak się patrzy. Jak ktoś dokładniej śledzi mnie na Endomondo (zapraszam) to może i wie, ale resztę uświadomię: w grudniu pięć treningów, w styczniu pięć, w lutym dwa (!), a w marcu pięć. No lekka żenua, co?
A mimo tego dziś siadam na rower i robię 50 km ze średnią 34,5 km/h bez wyrzygu. Szybko wnoszę Zuzkę na trzecie piętro, w mgnienia oku zmieniam strój i idę biegać, będzie zakładka! Pierwszy kilometr w 4:50 to rozgrzewka, a potem... uwaga, bo będzie się działo. Po dość ciężkim treningu rowerowym biegam w tempie poniżej 4:00! Po kilometrowym wprowadzeniu zrobiłem 5 km w 19:57, a jak już nabrałem prędkości, to tempo 3:55 szło mi bardzo dobrze.
Ktoś pewnie powie: jest tak super, że pewnie zaraz coś się schrzani. A ja odpowiem: a czemu miałoby się schrzanić? Ja tam jestem optymistą:) Każdy kolejny dzień jest piękny. I jak tu się nie jarać? Jak nie cieszyć z kolejnego?:)
W ten piekny srodowy poranek siedze sobie na tarasie w Bieszczadach oczekujac na przepyszne sniadanie. Trzymajac w reku BlackBerry pomyslalem: "poczytalbym jakiegos dobrego bloga, z szablonem na wersje mobilna" i biorac pod uwage to,ze Tobie ostatnio bardzo dobrze idzie wpisalem w google "blog krasusa".
OdpowiedzUsuńWchodze i co? Trafiam na wpis czlowieka sukcesu, ktory poprawia kolejne zyciowki raz za razem, ktory czerpie moc z kazdej chwili treningu, ktory ma zycie poukladane,a jest w gazie niczym spontaniczny osiemnastolatek. Jest energia. Marcin, kurwa to jest to!! Gratulacje i tak trzymaj dalej : ))
Ty jesteś chyba cały czas na endorfinach ;) :) :D Też tak chcę!
OdpowiedzUsuńAleż proszę bardzo, mogę się podzielić:)
Usuńno co się ma schrzanić, jest tak dobrze, to dalej będzie pięknie i jeszcze piękniej! SUPER!!!!
OdpowiedzUsuńCzysta radość i motywacja dla innych :) Tak trzymaj Wodzu ;-)
OdpowiedzUsuńTak trzymaj, może kiedyś gdzieś napotkamy się na trasie :)
OdpowiedzUsuńOby, tylko musisz się wtedy odanonimić, bo inaczej to ciężko się znaleźć ;)
UsuńTak po staropolsku to ktoś Ci tu powińien jakąś szpilę wbić, ale na mnie nie licz ;-) Wiosna nasza i jesień też będzie, o!
OdpowiedzUsuń#powinien
UsuńJak na starca, to całkiem nieźle :P
OdpowiedzUsuń