Książka „Biegać mądrze” – w kontekście moich przygotowań do ABN AMRO Rotterdam Marathon (o przygotowaniach: kliku-kliku, o samym maratonie: kliku-kliku) urzekła mnie tytułem. Gdy od wydawnictwa Inne Spacery otrzymałem propozycję zrecenzowania jednej z ich książek, od razu wiedziałem, którą chcę.
No i zacząłem czytać. Nie jest to podręcznik do biegania, nie zajdziecie tam planów treningowych ani tajemnic biegowego życia. Wydaje mi się, że jest to raczej pozycja dla osób, które trochę już biegania spróbowały. Które coś o nim wiedzą i być może przyda im się uporządkowanie/uzupełnienie wiedzy. Znajdziecie tam zestawienie wielu zróżnicowanych podejść do biegania. Książka jest tak ułożona, że po rozdziale „Biegaj według planu” jest rozdział „Biegaj na czuja”, a po „Biegaj więcej” następuje „Biegaj mniej” i tak dalej. Nie będę ukrywał, książka nie porwała mnie od początku.
Po sześciu lub siedmiu rozdziałach miałem ochotę odłożyć książkę na półkę i dalej do niej nie sięgać. No ale obiecałem recenzję, na dodatek siedziałem właśnie w samolocie do Rotterdamu, więc choćby dla zabicia czasu czytałem dalej. Czytałem i...
I, Mili Państwo, książka się rozkręca! Rozdziały „Biegaj po przygodę” oraz kilka ostatnich o byciu wolontariuszem, kibicowaniu i nauczaniu innych otworzyły mi trochę oczy na sprawy, o których raczej wcześniej nie myślałem, na dodatek mam wrażenie, że są po prostu lepiej napisane. Ten o biegach przygodowych przeczytałem wręcz dwa razy! Ja mam swoje rajdy na orientację, które są swego rodzaju biegiem po przygodę: nigdy nie wiem jaki dystans przebiegnę, ile zajmie mi to czasu i co będzie na trasie, ale ktoś kto nie bawi się w takie imprezy, powinien czasem po prostu spakować plecak biegowy, wziąć mapę i polecieć przed siebie. Bez pilnowania tempa, tętna, zakresów i wszystkiego innego. Biegać dla samego biegania. Świetna opcja!:)
Czy zatem warto przeczytać książkę? Jako że rozdziały w niej nie są ze sobą powiązane i można traktować je jako oddzielne byty, z czystym sercem polecam przeczytanie drugiej części, od 13 rozdziału do końca. A pierwsze 12? Niczego się z nich nie dowiedziałem, ale być może komuś pomogą poukładać sobie bieganie w głowie? Można po nie sięgnąć, ale nie trzeba. Ze względu na tych kilka naprawdę fajnych tekstów, książka warta jest sięgnięcia po nią. Jak kilkanaście pierwszych stron Was nie urzeknie, to przerzućcie dalej, warto:)
BIEC DALEJ I WYŻEJ, czyli to i tamto o bieganiu, triathlonie, górach i samym sobie
Będę miała na uwadze tytuł, jak nawiedzę kraj. Dzięki za recenzję. :) Btw - ja tak sobie przygód szukam w bieganiu, więc to podejście do mnie najbardziej przemawia: bieganie dla biegania, chociaż muszę powiedzieć, że czasy też troszkę mnie kręcą, bo jak się forma polepsza to czuje się zadowolenie z nowych życiówek, ale na szczęście nie dla nich biegam, to tak przy okazji. :)
OdpowiedzUsuń