BIEC DALEJ I WYŻEJ, czyli to i tamto o bieganiu, triathlonie, górach i samym sobie

piątek, 11 maja 2012


A miało być tak pięknie
Miało nie wiać w oczy nam...




Plany:
Piątek to zwykle dzień pakowania i przedstartowej ekscytacji. Nadchodzi pogorszenie pogody, więc chyba długa koszulka by się przydała. Plus obowiązkowo czapeczka z daszkiem na głowę, bo w razie deszczu nie lubię jak mi kapie po oczach. Ze względu na wielce prawdopodobny deszcz, poważnie rozważałbym zabranie lekkiej przeciwdeszczówki, ostateczna decyzja zapadłaby pewnie tuż przed startem. Do tego dwa żele energetyczne, dwa batony, cukierki, izotonik pół na pół z wodą w bukłaku i coś pożywnego na śniadanie przed startem. Sprawdzenie baterii Garmina, obowiązkowy mapnik (deszcz+mapy=porażka), kompas itd. 3, 2, 1, 0... START! Niezły wynik na Harpaganie wyostrzył apetyt i myślałem o kolejnej poprawie czasu – zejściu w okolice 6 godzin. Ale DYMNO słynie z trudnej nawigacji, więc niewykluczone, że wszystkie plany wzięłyby w łeb. W niedzielę – jak zwykle po PMNO – poszedłbym do sauny, porozciągałbym się i oczywiście napisałbym relację z rajdu na blogaska.

Rzeczywistość:
„Zwykle”, „by się przydała”, „rozważałbym”, „poszedłbym”, „porozciągałbym się”, „napisałbym” – by, by, by, by... to dunder świsnął! O ITBS (zespół pasma biodrowo-piszczelowego) napisano już w internecie elaboraty, więc kto nie wie to sobie poczyta, bo to bardzo popularna kontuzja u biegaczy. Niestety, moje pasmo nie wytrzymało combo w postaci maraton+Harpagan (50 km) z pięciodniową przerwą i zmuszony byłem odpocząć dwa tygodnie. Ból minął, ale tylko na chwilę: wrócił po 5 km biegu w ostatni poniedziałek. Skończyło się wizytą u lekarza i dziś rozpocząłem fizjoterapię. Mam nadzieję, że maści i ćwiczenia oraz masaże spełnią swoje zadanie i za kilka dni zacznę truchtać (aktualnie znów bólu już nie czuję), za tydzień będę biegać, a za dwa tygodnie jest Kierat. Czy pasmo wytrzyma 100 km po górach? Och, jak chciałbym tam wystartować...

Frustracja związana z niemożnością biegania czy choćby jeżdżenia na rowerze sięga zenitu, musi więc być dobrze i to szybko! Kto żyw trzyma kciuki:)

(oczywiście są i negatywne scenariusze, znamy takich co z ITBS bujają się od wielu, wielu miesięcy, ale zamierzam być optymistą!)
ETYKIETY:

12 komentarzy :

  1. Tak to jest, jak sie stare dziady biora ni z tego ni z owego do uprawiania sportu;)
    b

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może u Ciebie dziadzie tak jest, ale ja aktywny tryb życia prowadzę praktycznie od zawsze;P

      Usuń
  2. Oczywiście sam najlepiej znasz swój organizm, ale zupełnie poważnie z boku wygląda na to, że go jednak przesadnie forsujesz. Maraton (albo więcej nawet, u Ciebie!) to ogromny wysiłek, nie tylko kaloryczny. Może będziesz wybierał co drugą okazję do takiego biegania, co? Albo co drugą zamienisz na jakiś bieg na 5km? :)

    Życzę szybkiego powrotu do zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest niestety prawda. Tak jak napisałem w poście, maraton, a sześć dni później PMNO to była przesada:/ Teraz trwa regeneracja, a poza tym zamierzam podejść do sprawy bardziej kompleksowo i zacząłem chodzić na siłownię:] Będzie dobrze!

      Usuń
  3. Ja z tym badziewiem regularnie się zmagam. Mi pomaga opaska na kolano. Dziś po 16 km trochę czułem kolano, ale bez opaski pewnie byłoby dużo gorzej.
    Chodzi mi o coś takiego:
    http://www.nokaut.pl/stabilizatory-i-usztywniacze/opaska-na-kolano-mueller-itb-strap.html

    zdrowia życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czajek, dzięki! Nie wiedziałem, że są specjalne opaski na ITBS, skonsultuję to z moim fizjo, bo wygląda to ciekawie:)

      Usuń
  4. Auć, boli! Trzymam kciuki, żeby udało się pokonać kontuzję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kto żyw, a również ci nie do końca żywi, kciuki trzymają ;)

    A odnośnie opaski - wychodzę z założenia, że jak się nie da biegać bez niej, to raczej się biegać nie powinno... no, ale faktycznie, konsultacja z fizjoterapeutą (nigdy nie miałem :P) to dobry pomysł :)

    A z tymi "24h" to cios poniżej pasa jest, no :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W piątek mam rehab, więc zapytam o tę opaskę, ale na razie jestem sceptyczny. A co do "mania" fizjoterapeuty to wiesz, w pewnym wieku.... ;)))

      Usuń
    2. Ja to mówiłem w kontekście zazdrości - fizjoterapeuta, a już tym bardziej fizjoterapeutka, to ktoś, kogo trudno nie docenić ;)

      Usuń
  6. Witam, odświeżam wątek, ale mam pytanie odnośnie opaski. Czy używałeś ją i jeżeli tak, to czy coś dawała? I ogólnie, w jaki sposób uporałeś się z ITBS. Z góry dziękuję za odpowiedź ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, poradziłem sobie bez opaski. Z ITBS-em bujałem się dobre kilka miesięcy, ale wygrałem:) Ćwiczenia w domu (wzmacnianie 4-głowego), ćwiczenia z rehabilitantem i przeszło. Warto jednak zaznaczyć, że był to mój bodaj czwarty rehabilitant, z poprzednimi poprawa była średnia:/

      Usuń