BIEC DALEJ I WYŻEJ, czyli to i tamto o bieganiu, triathlonie, górach i samym sobie

środa, 24 września 2014


Po tym jak żywota dokonały moje Kanadie, postanowiłem zaszaleć i kupić terenowe buty z wyższej półki. Padło na Inov-8 Roclite 295, choć miałem trochę obaw. Przede wszystkim dlatego, że to buty drogie. Kurczaki, PIĘĆ STÓW za buty biegowe? To jest, jak na moje postrzeganie wydatków na sport, bardzo dużo. No ale zachwalali... Że to petarda a nie buty, że przyczepność, że Inov-8 itd. Obawy budził także sam ich profil. To buty lekkie, bez solidnej amortyzacji i z niewielkim spadkiem od pięty do palców. Bałem się ich szybkości i lekkości dlatego, że kupiłem je głównie od biegania na orientację, gdzie będę pokonywał w nich 50-60 km, nie zdejmując z nóg czasem i przez 12 godzin (rekord 15h).

No ale się odważyłem, kupiłem i założyłem. Pierwsze wrażenia: są bardzo lekkie, dość twarde i... niezbyt wygodne. Wiecie, w dzisiejszych czasach niektórzy producenci butów już na dzień dobry robią laskę naszym stopom – musi być mięciutko, gładziutko i do rany przyłóż normalnie. Inov-8 to buty w teren, one mają być agresywne, szybkie, twarde i silne! I takie właśnie są. Te buty w żadnym wypadku nie nadają się do biegania na bosaka. No ale kto biega po górach albo bagniskach bez skarpet?;)

No to co? No to w teren! Roclite’y kupiłem na początku marca 2013. W piątek w nich trochę pobiegałem, a w sobotę... wystartowałem w zawodach Złoto dla Zuchwałych – 25 km na orientację. Jak się buty spisały? Hmmm, co tu dużo mówić. Odcisków: zero. Otarć: zero. Problemów: zero. Pozycja na mecie: pierwsza!:)


W butach na stałe zacząłem biegać w terenie – czyli treningi po lesie, podbiegi terenowe, biegi górskie, no i biegi na orientację. Jak dotąd przebiegłem w nich około tysiąca kilometrów, zdążyłem więc poznać je od podszewki, recenzję podzielę więc na dwie konkretne części: zalety i wady.

ZALETY butów Inov-8 Roclite 295:
Podeszwa – one mają genialną podeszwę, bez dwóch zdań. Agresywny bieżnik, jeszcze lepszy niż ten w Kanadiach, w których biegałem poprzednio, kapitalnie spisuje się na piachu, śniegu, kamieniach, błocie, w lesie i na polu. No jasne, że jak jest gładki lód, to się człowiek w nich wypierniczy, ale żeby tak się nie stało, to trzeba mieć nakładki z metalowymi kolcami na nogach. No jasne, że jak jest sypki piach i ostry podbieg to się człowiek zakopie, bo w każdych butach by się człowiek tam zakopał. Ale rozsądne oczekiwania Roclite’y zdecydowanie spełniają. Biegam w nich o każdej porze roku, po lasach, polach, górach i śniegu – nigdy nie narzekałem. Podeszwa nieźle spisuje się też na górskich szlakach, nawet na skałach trzyma się bardzo dobre, ale przy wyjątkowo śliskich kamulcach albo korzeniach można wywinąć orła.


Gumowy otok wokół palców – jedną z cech, jaką powinny dla mnie posiadać dobre buty w teren jest otok wokół palców stopy. Rozwiązanie to chroni przed uderzeniami w kamienie czy korzenie, o które w trakcie szybkiego biegu po lesie łatwo jest zahaczyć. Inov-8 Roclite 295 taki otok mają i sprawuje się on bardzo dobrze. Gdy trzeba uchroni palucha przed złamaniem czy obtłuczeniem.

Wytrzymałość – ani przez jeden dzień butów tych nie oszczędzałem. Były katowane błotem, tonęły w bagnach, walczyły z haczącymi się jeżynami i palącymi pokrzywami. W domu do pralki, na suszarkę i na kolejny bieg. Przez półtora roku prałem je pewnie z piętnaście razy, drugie tyle były przemoczone i nasiąknięte błockiem najróżniejszej maści, że o deszczówce nie wspomnę. Buty nie rozpadły się, choć po materiale widać, że były intensywnie używane.

Szybkość – mimo braku czary-mary magicznej pianki oddającej energię kinetyczną i gromadzącego ją systemu KERS, Inov-8 Roclite 295 to piekielnie szybkie buty. Są lekkie (brudne w moim rozmiarze to 320 gramów, bez brudu pewnie sporo mniej;)) Na płaskich przebiegach polnymi bądź leśnymi drogami pokazują pazury! Buty mają 9-milimetrowy spadek pięta/palce, w porównaniu do konkurencyjnych Cascadii ważą o duże kilkadziesiąt gramów mniej i mają o 7-9 milimetrów cieńszą podeszwę. Tę, rzadko spotykaną w butach terenowych innych niż marki Inov-8, lekkość czuć na każdym kroku.



WADY:
Zapiętek – W moim egzemplarzu ten problem się nie pojawił, ale wiele osób biegających w Roclite 295 narzeka na zapiętek. Taki na przykład kolega B. twierdzi, że: „gąbka w zapiętku skulkowaciała. Zrobiły się takie grudki, które obcierały piętę i przez to szybko przetarł się też sam materiał.”. Ale jak B. te grudki wyciągnął, to obcierać przestało.

Załamanie przy małym palcu – temu samemu B. przetarł się też materiał w okolicach małego palca, i to w obu butach. Tu czy tam czytałem, że innym też się to zdarzało, ale znów – mój egzemplarz, mimo intensywnego używania, wielokrotnego prania i tysiaka na karku, takiego problemu nie zna. Być może miałem szczęście;)

Nie dla każdego  – to nie są buty dla każdego. Jak ktoś ma wąską stopę i pronację w gratisie, to przy lądowaniu na pięcie buty mogą potęgować wykrzywianie stawu skokowego. Osoby z delikatną stopą mogą mieć problem z obtarciami lub po prostu twardością tych butów, która może zemścić się bólem kości śródstopia. Nie każdy akceptuje tego rodzaju obuwie. Moje nogi doskonale spasowały się z tym modelem, ale znam osoby, którym te buty po prostu nie pasują.


PODSUMOWANIE
Inov-8 Roclite 295 to bardzo dobre buty terenowe. Szybkie, lekkie, twarde i agresywne na trasie. Z opinii ludzi wynika jednak, że można trafić na lepszy lub gorszy (pod kątem wytrzymałości) egzemplarz. Mi się udało i gdybym dziś kupował buty trialowe trailowe, kupiłbym kolejne Inov-8. Trzeba jednak przypomnieć, że sporo kosztują. 500 zł to katalogowa cena, widziałem w internecie kwotę 399 zł za stary model (obecnie w sklepach jest nowszy), a Kanadie w Decathlonie są do kupienia nawet za mniej niż 250 zł. Ale jeśli kogoś stać, to Inov-8 są wg mnie dobrym wyborem. Przed zakupem warto jednak przymierzyć je i choćby pochodzić po sklepie.


6 komentarzy :

  1. Można dostać tanio w milletsports w uk. Ostatatnie kupiłem za równowartość 320zł. Osobiście uwielbiam te buty jak i serię Trailroc ale niestety we wszystkich 3 parach zrobiły mi się dziury na kciuka w okolicach małych palców. Do tego chyba tylko ja na świecie nie potrafię ich zawiązać. Na IWW wiązałem je 14x. Jak zamoknięte sznorówki się rozwiążą to amenus. Będą się rozwiązywały co chwilę. Ale uwielbiam ich podeszwy. Są lekkie i mają ostrego pazura. W moim przypadku to taka miłość toksyczna. Moje pierwsze trailroci kosztowały 1.62 zł/km. Wiem, za tyle to po wawie można taksą pojechać. Ale zakochany kupiłem kolejną parę.
    Kupiłem tez okazyjnie za 200 zeta na próbę IceBug Acceleritas 3. To to jest dopiero leśny kozak. Na krótkie trasy BnO (do 30km) jak znalazł. Są jeszcze lżejsze, jeszcze agresywniejsze i jeszcze szybsze. Guma którą z której jest podeszwa klei się do skały bajecznie, duuużo lepiej niż ta z Roclitów. Rozważam teraz zakup IceBUG Enlight, szkoda jedynie że nie mają tak atrakcyjnego wyglądu jak Inov8.

    PS trailowe nie trialowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trailowe? Serio, nie wiedziałem. Poprawiłem, dzięki za czujność:)
      Ja z wiązaniem ich nie mam problemu, trzymają się świetnie, to pewnie zależy od stopala. Ale skoro Ci się rozwiązują, to może warto zastosować jakiś sposób? Np. wiązać podwójnie albo zmienić sznurówki? Ja mam zawsze niskie stuptuty, one trzymają całe buty i sznurówki też i problem nie występuje.

      IceBugów nie znam, "jeszcze lżejsze, jeszcze agresywniejsze i jeszcze szybsze" brzmi bardzo, ale to bardzo fajnie! Może kiedyś spróbuję:-)

      Usuń
    2. A dziury w okolicach małych palców potwierdzają, że jednak Roclite mają jakiś problem z trwałością.. z drugiej strony - jeśli się je tak katuje jak ja swoje i przebiega tysiąc kilometrów, to trudno, by były jak nowe.. ;) Zależy kiedy Ci się to zrobiło, po jakim przebiegu.

      Usuń
  2. No tak, to Bernard ma podobną dziurę. U mnie jeszcze się trzymają, a też ich nie oszczędzam, chyba rzeczywiście mam dobry egzemplarz:D A co do wody, to pełna zgoda - ostatnio z kimś napierałem po lesie (nie znałem gościa wcześniej), dobiegamy do rzeczki i ja bez zatrzymywania wpadam i jestem po drugiej stronie, a on się zastanawiał co zrobić.. ;) Raz na Azymucie pokonywałem rzekę i było do szyi, to miałem już stresa. Ale do pasa do na luzaku, byle plecak nie zamókł.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde Marcin, już dawno przekonałem się (po lekturze tego bloga i profilu FB), że jesteś mega świrem - oczywiście w najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu. Dzisiaj jednak przekonałem się o tym naocznie :) Widok drącego się w niebogłosy do megafonu KRASUSA - Bezcenne. A do tego przybita piątka mocy :) Szkoda tylko, że nie zdążyłem odebrać pĄpkinsowej koszulki ale za to starałem się wesprzeć dobrym słowem każdego wyprzedzanego pĄpkinsa. Jednego (maszerującego) nawet postraszyłem, że poskarżę Krasusowi. Dałem mu parę łyków turbo coli i od razu zaczął biec.
    pozdrawiam, rob

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pĄkoszulka nie ucieknie, najważniejsze, że udało się pomóc i Tobie! Jejku, to kibicowanie było niesamowitą przygodą:)

      Usuń