Na liczniku mam 23 km, czuję się bardzo dobrze i mam kilka
sekund zapasu w stosunku do wymarzonego 3:30. I w tym momencie czuję, że…
próbuje się do mnie dodzwonić Andrzej. W lekkiej panice rozglądam się za budką
telefoniczną i w końcu jest – jakieś 200 metrów przede mną. Tracę w niej dobre
2,5-3 minuty i opuszczam z mocnym bólem brzucha, który dokucza mi przez kolejną
godzinę....
BIEC DALEJ I WYŻEJ, czyli to i tamto o bieganiu, triathlonie, górach i samym sobie