BIEC DALEJ I WYŻEJ, czyli to i tamto o bieganiu, triathlonie, górach i samym sobie

piątek, 1 marca 2013

Prawie 40h uprawiania sportu, nabiegane 142 km na treningach i 64,5 km podczas zawodów na orientację, do tego 624 długości basenu*, 2 wizyty na pakerni i 3h przesiedziane na rowerowym siodełku – w sumie, wg Endomondo, zużyłem w lutym 27,5 tys. kalorii (tak właściwie to kilokalorii, ale używajmy powszechnego uproszczenia). Mimo przeziębienia (stąd jeden trening na bieżni), w porównaniu do stycznia było całkiem dobrze. Tak przynajmniej myślałem do wczoraj, gdy zobaczyłem podsumowanie miesiąca autorstwa Bo – ależ gazele mieszkają w tym Rzeszowie! No ale przynajmniej wiem, w jakim kierunku powinienem zmierzać. Wystarczy więcej biegać, pływać i kręcić na rowerze – w sumie żaden problem,c’nie?;)

Póki co poczłapałem do kilku lekarzy, by sprawdzić jak tam mój organizm w ogóle się ma i czy to co robię na pewno ma sens i nie wiąże się ze zbyt wielkim ryzykiem. Okazało się, że podobnie jak Ava mam za niską hemoglobinę. Nie jest to jakiś dramatyczny poziom, nawet w normach jeszcze się mieszczę, ale pani kardiolog uznała, że przy tak niskim tętnie (na EKG wyszło 45/min – pielęgniarka zrobiła spore oczy ze zdziwienia;)) i aktywnym trybie życia, powinna być wyższa. Spożywam więc właśnie pyszny i zdrowy sok z buraków.

A jak idą tri-przygotowania? Opłaciłem drugi start – to już pewne, że na dystansie 1/2 IM zadebiutuję w pierwszy weekend sierpnia w Poznaniu, a swój wynik poprawię miesiąc później w Borównie/Bydgoszczy. Szukam jeszcze jakiegoś sensownego 1/4 na lipiec, by zobaczyć jak to z tymi zmianami jest. Macie jakieś doświadczenia i pomysły?



W lutym skupiłem się na przedmaratońskim bieganiu, oprócz skorpionowego 64,5 km w trudnym terenie, zrobiłem dwa śnieżne treningi 30-kilometrowe i wczoraj mocne 22,5 w tempie na maratońską życiówkę. Przed poprzednimi maratonami tyle długich nie biegałem, mam nadzieję, że przyniosą oczekiwany efekt. Basen odwiedziłem 10 razy, wciąż robię postępy i tego zamierzam się trzymać, choć jak patrzę na treningi wspomnianej Bo, czy Arka to mi mina rzednie. Ale w marcu najważniejszym punktem jest maraton w Barcelonie. O tym, jak chciałbym go pobiec i jakie widzę szanse na zrealizowanie planu jeszcze będzie czas, by napisać, poczekajcie z tydzień.

Skąd tytuł posta? A no stąd, że drogą kupna nabyłem nowe buty! Nie są to super szybkie startówki na maraton, tylko buty do zadań specjalnych: Inov-8 Roclite 295. Moje kochane Adidasy zrobiły ponad 1000 km w trudnym terenie i choć cholewka wygląda prawie jak nowa to pianka już się ubiła i bieganie w nich sprawia mi spory ból jednej z kości śródstopia.

A przy okazji przypominam, że do 22 marca br. w sklepie NBR wszystko możecie kupić o 10% taniej! Wystarczy przy zakupie podać kod rabatowy: www.biecdalej.blogspot.com. Kod ważny jest do 22 marca br. i dotyczy całego asortymentu sklepu.

Lutowa zmiana butów ma też drugie znaczenie. Wyszedłem wczoraj „na lekko” (czyt. bez kurtki i całego zimowego sprzętu, w asfaltowych butach) na trening i... ależ się biegło! Noga podawała jak szalona, a sprężysta łydka z każdym krokiem chciała biec szybciej i szybciej! Leciałem jak na skrzydłach, a tętno pięknie utrzymywało się na niskim poziomie przez ponad 20 km! To chyba długie treningi w trudnym śnieżnym terenie wreszcie przyniosły efekt i wraz z nadejściem wiosny nadchodzi biegowa forma. Oby jej szczyt wypadł 17 marca na Plaça d'Espanya i w okolicach.

Swoją drogą, plac został wytyczony w miejscu dawnego miejsca straceń – wcześniej stała tam szubienica miejska. Idealne miejsce na start i metę maratonu, czyż nie?;)

* prawie połowa z tego na basenie 50-metrowym, ale dla uproszczenia przeliczyłem wszystko na 25-metrówki;)

11 komentarzy :

  1. A mówiłem, że po to jest walka z lodem i śniegiem? ;)

    Odczułem tą lekkość dwa lata temu na wiosnę - zazdroszczę tego uczucia tym bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo wspomniana 2 razy. Jako wzór! Świat zwariował. Poza tym i tak liczy się efekt, a wyniki - przypomnę jakbyś nie pamiętał - jak na liczbę swoich treningów i tak osiągasz genialne ;) Aż strach myśleć, co wykręcisz w tej Barcy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzisiaj wyjdę na pierwszy trening po obozie, choć nie powinnam biegać w ogóle, i już nie mogę się doczekać tego pierwszego wrażenia "jaaaaacieeeee! Suchy chodnik!" :) Samym kilometrażem nie zrobisz wyniku, więc, bez oglądania się na cyferki, mknij do miejsca straceń, a potem na Ramblas, na świeżo wyciskany soczek albo una cerveza ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. @Hania, @Klayman - Suchy asfalcik/chodnik wymiata, dziś znów miałem takie kopyto w nodze, że głowa mała i musiałem się spowalniać nawet na 24km. Ach, jak ja czekałem na wiosnę.. :D

    Bo, skromniacho Ty...

    OdpowiedzUsuń
  5. Super wygląda ten luty chociaż trochę mnie zastanawia to że w zrzucić ekranu z endo ma on 30 dni :) to jak z tym tempem na Barcelonę - masz opracowane czy będziesz na tętno bardziej patrzył?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osz, do jasnej..! Złego skrina zrobiłem;) Pocieszające, że ktoś to naprawdę wnikliwie czyta i ogląda, dzięki za czujność! Zaraz podmienię:)

      A co do BCN to porwę się chyba na tempo ok 4:45 i mam nadzieję dać radę je utrzymać!

      Usuń
  6. ładnie masz luty przepracowany, ja się leniłem że wstyd, ledwo co na rowerze pojeździłem do pracy :P ale teraz zaczynam nadrabiać zaległości. Powodzenia w Poznaniu (choć do sierpnia jeszcze daleko) -będę kibicował na żywo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie! Mimo że to jeszcze 5 mies. to ja już mam stresa startowego trochę.. ;)

      Usuń
  7. Naliczyłem całe sześć dni bez żadnej aktywności, więc wnioskuję, że zasuwasz równo. Będą z tego wyniki, oj będą :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daję sobie zwykle 1 dzień odpoczynku w tygodniu - na razie taki pomysł na regenerację się sprawdza. Zobaczymy, jak z tymi wynikami będzie..:)

      Usuń