BIEC DALEJ I WYŻEJ, czyli to i tamto o bieganiu, triathlonie, górach i samym sobie

sobota, 15 lutego 2014

Zamknij oczy. Weź dobre piwo lub wino (czy co tam pijasz) i zastanów się chwilę: gdybyś mogła (mógł) spędzić dzień nad dniami, to jak by on wyglądał? Co można by w takim dniu zobaczyć, poczuć i jakie emocje zebrać? Masz już?

W nocy spadł świeży śnieg, miejscami było go po kolana. Dodaj do tego błękitne niebo utkane tu czy tam drobnymi, zawieszonymi hen wysoko chmurami. Wiesz jak wtedy wyglądają Tatry? To najpiękniejsze miejsce na ziemi. Można podziwiać różne widoki, uwielbiać różne krajobrazy, ale moim miejscem są Tatry.

Kościelec ze swoim stożkowatym szczytem, monumentalna Świnica, wcinająca się ostro pomiędzy szczyty Kozia Przełęcz – doskonale znane mi miejsca nabrały tego dnia niesamowitego uroku. Najpierw zatrzymaliśmy się na Gęsiej Szyi. Panorama powalająca na kolana. Łapałem się na tym, że stoję z otwartymi ustami, bo zapominam o bożym świecie. Do Murowańca doleciałem całkiem szybko, ale zamiast schować się w ciepłym budynku, poszedłem za niego. Stanąłem w świeżym śniegu, odwróciłem się w stronę gór i... nie mogłem się powstrzymać. Stałem tam i łzy leciały mi po policzkach. Zauroczony nie wiedziałem gdzie spojrzeć, nie byłem w stanie nic powiedzieć. Kręciłem się w kółko chłonąc tę niesamowitość wszystkimi zmysłami. Mroźne górskie powietrze ma swój zapach, ma swoje oddziaływanie na skórę twarzy i wszystko to odczuwałem ze zwielokrotnioną siłą.

Zupełnie zapomniałem, że ruszałem w trasę z bolącym kolanem. Ból? Istnieje tylko szczęście, tylko ta chwila, ten widok i ja. Miałem ochotę skakać z radości. Znać takie miejsce, kochać je i doceniać. Żyć takimi chwilami – to jest to.

Naćpany endorfinami i widokami wypiłem herbatę i mocną grupą polecieliśmy na Kasprowy. Oczywiście „polecieliśmy” to wielkie słowo, bo miejscami trzeba było torować w półmetrowym śniegu, co pod górę nie było proste. A po drodze – znów chwile wzruszenia i łzy w oczach. O matulu, co za widoki. Doskonale przeźroczyste powietrze sprawiało, że obraz był wyraźny jak nigdy. Na samym Kasprowym kolejne widoki, znów zachwyt, zapatrzenie w dal i poczucie, że nie potrafię pojąć tego piękna.

Droga w dół znów z postojami. Próba zrobienia zdjęcia komórką, to próba złapania czegoś nieuchwytnego. To trzeba zobaczyć i poczuć. Odpuściłem mocny trening zbiegów na rzecz truchtu i podziwiania widoków. Opuszczając Halę Gąsiennicową kilkanaście razy obracałem się, by jeszcze jeden ostatni raz spojrzeć. I potem kolejny ostatni raz i ostatni...





fot: 1-3 Olek / ObozyBiegowe.pl; 4-5 ja


ETYKIETY: ,

15 komentarzy :

  1. Więcej fotek Olka z tego niesamowitego dnia w galerii na FB: https://www.facebook.com/media/set/?set=a.653872824674284.1073741908.123897321005173&type=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna sprawa!!! Dzięki za ten wpis

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne, niesamowite i powalające... Mimo że jestem człowiekiem morza, mam ogromną słabość do gór...

    OdpowiedzUsuń
  4. poryczałam się czytając!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może znaczyć, że udało mi się choć w części oddać to, jak niesamowitym przeżyciem był ten dzień..:)

      Usuń
    2. "Do Murowańca doleciałem całkiem szybko, ale zamiast schować się w ciepłym budynku, poszedłem za niego. Stanąłem w świeżym śniegu, odwróciłem się w stronę gór i... nie mogłem się powstrzymać. Stałem tam i łzy leciały mi po policzkach. Zauroczony nie wiedziałem gdzie spojrzeć, nie byłem w stanie nic powiedzieć. Kręciłem się w kółko chłonąc tę niesamowitość wszystkimi zmysłami."

      - dokładnie to samo zrobiłam będąc ostatnio w Murowańcu, czyli jakieś 2 lata temu :) stanęłam za schroniskiem i ledwo oddychając z wrażenia i ze łzami na policzkach chłonęłam góry :)

      Usuń
    3. Może tam jest jakieś źródło łez na policzkach?:) Jejku, jak tylko zamknę oczy, jak sobie przypomnę te widoki, to aż ciary na plecach mam...

      Usuń
  5. ojapierdole, trzecie zdjęcie mistrzostwo świata:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, Olek wygrał nim wyjazd moim zdaniem:)

      Usuń
    2. Faktycznie, fajnie wyszło :)
      Krasus najpierw się wzruszył, czując małym mieszkańcem wielkich gór (pamiętacie taką bajkę?) a potem przeistoczył się w górską kozicę :)
      https://www.facebook.com/photo.php?fbid=653876444673922&set=a.653872824674284.1073741908.123897321005173&type=3&theater

      Usuń
  6. Mnie też nigdzie tak nie bierze na wzruszenia i egzaltację, jak w górach. No, może jeszcze na Sycylii, ale tam też jest górzysto / pagórzyście ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Potęga gór! uwielbiam ,po prostu kocham, góry mają w sobie taką magię, jak nic innego. Podobno wraz z wysokością zmniejsza się ilość tlenu. Ja tam nie wiem, w górach w końcu można oddychać, w końcu jest dużo powietrza!

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękny wpis Krasus!Aż się chce tam być.BYĆ!

    OdpowiedzUsuń