BIEC DALEJ I WYŻEJ, czyli to i tamto o bieganiu, triathlonie, górach i samym sobie

wtorek, 24 września 2013

Niedziela, 22 września, szukam
Przez osiem miesięcy 2013 roku żyłem w niesamowitym sportowym gazie. Jeden po drugim zrealizowałem kolejne cele, na endorfinowym haju płynęły mi kolejne dni, tygodnie, miesiące. Przebiegłem maraton w 3:19, złamałem 40 min. na dychę i zostałem triathlonistą. Spełniłem swoje ogromne marzenie o bieganiu wysokogórskim, jednym słowem było świetnie. Nie udało mi się jedynie wystartować w biegach na orientację tyle razy, ile bym chciał. Nie można mieć wszystkiego

Po zakończeniu tri-sezonu chciałem odpocząć. Na basenie nie byłem od prawie miesiąca, a Zuzkę widywałem sięgając po piwo do skrytki. Szybkiego biegania przez prawie trzy tygodnie nie było praktycznie w ogóle, udało mi się wyhodować głód. Taki stan, w którym budzisz się rano i myślisz o podbiegach, po południu chcesz robić 400-tki w tempie poniżej 3 min/km, a wieczorem masz ochotę na godzinę w tempie progowym. Zaprzyjaźniliśmy się, pielęgnowałem go i dbałem o niego, a gdy dojrzałem do chwili, by spuścić ze smyczy... skurczybyk zniknął.

Miałem rzucić się na szybkie bieganie, na tempo progowe, na kilometrówki, interwały, podbiegi, rytmy i powtórzenia. Połykać kolejne cele treningowe, krok po kroku zbliżać się do wyznaczonego celu: po trzech tygodniach takich treningów miało pęknąć 1:29 podczas Półmaratonu Kampinoskiego.

Tymczasem w głowie mej zapanowało wielkie niechcemisiejstwo. Akumulowanych sił też jakby brakuje. Dziś po raz pierwszy odkąd świadomie trenuję bieganie, nie wykonałem wyznaczonego przez trenera zadania. Po 15-kilometrowej rozgrzewce 4km po 4:10 powinny wejść jak w masło, a mimo osiągnięcia 94 proc. maksymalnego tętna, nie dałem rady utrzymać zadanego tempa. Ze łzami w oczach zwalniałem i próbowałem po raz kolejny wejść w rytm. Bez skutku. Po treningu zamiast buzować endorfinami, rzucałem przekleństwami. Poznałem obce mi dotąd uczucie: ból mięśni nie sprawiał mi przyjemności.

Do słabości treningowej swoje trzy grosze dołożyła ostatnio słabość mentalna. Wypadłem z rytmu zdrowego trybu życia i źle mi z tym, oj potwornie źle! Piwko tu, piwko tam, za zdrowie Asi, za zdrowie Wasze i nasze. Pizza, ciasteczko i w porównaniu do wagi startowej z wiosny mamy 3 kg Krasusa więcej. Hohooo, dobrą linię ma nasza władza! Podoba mi się Bormanowa teoria o tym, że warto zimą mieć balast i z nim trenować. A potem go zrzucić i na lekko przefrunąć wiosnę. Rzecz w tym, że do zimy jeszcze szmat czasu, a ja za trzy tygodnie chcę bardzo szybko pobiec półmaraton.

Poniedziałek, 23 września, znajduję
W treningu jest chyba tak, że potrzeba nowych bodźców. Dla Hani jest nim nowy trener, ja swój odnalazłem dziś wieczorem na Polu Mokotowskim. Trening funkcjonalny z elementami CrossFit prowadzony przez ObozyBiegowe.pl wycisnął ze mnie siódme poty i nafaszerował endorfinami po koniuszki palców. Znów chce mi się trenować i czuć ból w mięśniach. Dziś mam w planie truchting ze swoim dream teamem (Biegnij Warszawo zbliża się wielkimi krokami, a dziewczyny robią kolosalne postępy, coś wspaniałego tak obserwować jak z każdym dniem jest lepiej), a wcześniej, w drodze na Kabatki, spróbuję zrobić 8x1km w okolicy 4:00. Uda się?

Ps. A wiecie co? Cieszę się, że niedługo będzie za oknem brzydko i pluchawo. Odstawię wtedy piździka do garażu, przesiądę się na zbiorkom i wreszcie nadrobię zaległości książkowe. Brakuje mi czytania.

13 komentarzy :

  1. U mnie przerwa trwała tylko tydzień po maratonie, ale głód biegowy zdążył się wyhodować i wczorajsze 20km sprawiło nie lada przyjemności :D

    Przetłumacz: " piździka do garażu, przesiądę się na zbiorkom" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. piździk = skuter. zbiorkom = komunikacja zbiorowa; miejska ;)

      Usuń
    2. ooo dobrze że przetłumaczyłeś, bo też tego nie skumałam :D

      Usuń
    3. To w ramach dotłumaczenia przypomnę jeszcze, że trener=ja. Żeby nie było;)

      Usuń
    4. Tak się właśnie zastanawiałem, kiedy się trenera dorobiłeś ;)

      każda motywacja jest dobra, jeśli jest dobra - dobrze, że znalazłeś tą dobrą dla siebie :D

      Usuń
  2. Ty już tyle w tym roku zrobiłeś, że odpoczynek i luz jak najbardziej były wskazane. Życzę Ci żeby się wszystko, co zaplanowałeś udało ;) a kilogramami się nie martw - znikną same ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech sobie zimą będą, ale teraz won, bo ja chcę pobiec półmaraton!;)

      Usuń
  3. Byłam raz na zajęciach cross fit Obozów Biegowych, potem niestety nie pasował mi termin. Dzień po z trudem chodziłam i byłam zachwycona. To świetny trening.
    P.S. Oddawanie się lekturze w zbiorkomie wygrało u mnie z dojazdem do pracy na rowerze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też by wygrało, rzecz w tym, że u mnie jazda skuterem w porównaniu do komunikacji to godzina zysku dziennie (pół godz rano i pół godz po południu), które mogę przeznaczyć na sen, trening lub jakieś miłe spędzanie czasu.. :)

      Usuń
  4. Uważaj, bo te zajęcia wciągają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiedziałem o tym od biwaku majowego i dlatego nie przychodziłem. Bo wiedziałem, że jak przyjdę raz, to zostanę na stałe, a czasowo bałem się, że nie wydolę z tri-treningami. Dlatego plan był taki, żeby przyjść na nie po roztrenowaniu, co uczyniłem wczoraj:)

      Usuń
  5. Treningi do biegnij warszawo to jakaś zorganizowana akcja, można się jakoś dopisać, zainteresować ? :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zorganizowana, a jakże! W organizacji są, oprócz mnie, moja żona i nasza kumpela;)

      Usuń