Tajna kwatera Lidl Polska. Domaniewska albo inna ul. Postępu w stolicy świata, Warszafką zwanej. Postaci dramatu: D (dyrektor działu jakiegośtam), S1, S2... (stażyści działu jakiegośtam).
D: Chrząk-chrzęk, erghm. Mamy tu takiego prikaza zza Odry: bieganie jest cool, modne i dżezzi, mamy na nim zarobić kapuchę. Na wiosnę wprowadzimy kolekcję dla biegaczy, w końcu sponsorujemy Orlen Marathon itd, no więc… Lidl biega! Przysłali buty i koszulkę, ale... kurde blaszka!, pogranicznicy skonfiskowali spodenki. Musimy sami zaprojektować i zlecić produkcję. NA WCZORAJ! Możecie się więc wykazać. Kto biega?
S1: Biegać...? Nie no, na rowerze kiedyś do marketu to pojechałem, ale żeby biegać to nie...
S2: Raz czy dwa do autobusu się zaspałam jak parowóz, ale to się chyba nie liczy...
D: Chrząk-chrzęk, S3, S4, a Wy?
S3: Kuzyn wujka bratanka kiedyś przebiegł Run Warsaw…
S4: W podstawówce na setkę raz biegłem.
D: O matko i córko, chrząk-chrzęk, z kim ja pracuję?! No dobra, dajcie tu wujka Gugla. Kliku-klik. Czyli albo przylegające, albo luźne. Hmmm, S3, a ten wujek ciotki to w jakich biegł? Aha, przylegających, no to jedziemy z koksem!
=== === ===
Spodenki Crivit z Lidla – czerwona kartka
Biegając w lidlowych spodenkach marki Crivit miałem wrażenie, że właśnie tak je projektowano – ogólny zamysł był bardzo dobry, ale szczegóły zaplanował ktoś, kto o bieganiu może kiedyś słyszał, ale chyba tylko w radiu.
Spodenki Crivit jakie otrzymałem od Lidla są po prostu słabe, trzeba to sobie powiedzieć wprost i od razu. W mojej ocenie odzież biegowa powinna być jak powietrze, jeśli cokolwiek, choćby najmniejsza rzecz, uwiera, odzież dostaje czerwoną kartkę. I taką właśnie dostały spodenki do biegania z Lidla i to aż za trzy przewinienia.
To spodenki z rodzaju przylegających, o długości do połowy uda. Takie rozwiązanie ma sporo zalet – spodenki nie powodują otarć, minimalizują opory powietrza (nie lubię jak coś furkocze przy szybkich interwałach;)) i nie sposób nimi o coś zahaczyć, np dłonią podczas ćwiczenia techniki biegu. Po stronie minusów można zapisać gorszą wentylację i fakt, że nie każdy dobrze się czuje, gdy mu coś opina nogę. Lidlowskie spodenki wyglądają na dobrze wykonane, a zrobiono z dobrej jakości materiału, który jest przyjemny dla skóry i dobrze odprowadza pot. Mają też odblaskowe wstawki, co znacznie podnosi widoczność podczas wieczornych treningów. Jak na razie piszę o Crivitach bardzo pozytywnie, dlaczego więc otrzymały czerwoną kartkę?
1) Ściągacz nogawek – jest zbyt mocny i niezbyt przyjemnie uciska. Miałem na nogach kilka innych spodenek tego rodzaju i takiego odczucia nie spotkałem. Jeśli to irytuje mnie przy 11-km przebieżce to na 33. kilometrze maratonu doprowadziłoby do furii i pobiegłbym dalej w bokserkach. Mam też obawy, czy taki miejscowy ucisk na udo nie jest czasem szkodliwy ze względu na jakieś ograniczenia w krążeniu krwi;
Ściągacz nogawki jest nieprzyjemnie za ciasny
2) Ściągacz w pasie – jest zbyt masywny! Gumka jest ogromna i po jej zawiązaniu trzeba pogodzić się z wielkim supłem, który nosimy pod pępkiem. Przy nieodpowiedniej konfiguracji wygląda jakby człowiek biegał z… erekcją;)
Kolejna przeszkadzajka – masywna gumka w pasie
3) Kieszonka – z tyłu umieszczono zapinaną na zamek kieszonkę. Pomysł zacny, ale wykonanie fatalne. Po pierwsze: zamek od kieszonki chodzi bardzo opornie, otwarcie bądź zamknięcie go w trakcie biegu jest bardzo trudne. Po drugie: kieszonka jest... zbyt mała! Co chowamy w kieszonce w trakcie biegania? Klucze i/lub telefon i/lub batonika. Mam raczej niewielkiego smartfona (11x6 cm), a wciśnięcie go do kieszonki jest arcytrudne.
Swoją drogą, Sony Xperia Go to naprawdę fajny telefon dla aktywnych,
spróbuję znaleźć kiedyś trochę czasu i go opiszę:)
spróbuję znaleźć kiedyś trochę czasu i go opiszę:)
W moich 3/4 legginsach Kalenji żadna z powyższych przywar nie występuje, nie widzę więc powodu, by polecać spodenki z Lidla. Trzy powyższe minusy dyskwalifikują omawiane spodenki i nie rekompensuje ich ani bardzo atrakcyjna cena (35 zł), ani wymienione wcześniej zalety. Wybór na rynku jest na tyle duży, że za 40-50 spokojnie można kupić spodenki pozbawione tych wad. Tak jak wspomniałem na początku, odzież do biegania musi być idealna – nic nie może uwierać ani wkurzać. W przypadku spodenek Crivita tak nie jest i ja ich nie polecam.
Buty Crivit z Lidla – tak, ale…
Dużo lepsze wrażenie niż spodenki zrobiły na mnie buty Crivit z Lidla. W pierwszej chwili pomyślałem (nie tylko ja!), że w Lidlu w zabójczej cenie 69 złociszy pojawiły się Asicsy, potem jednak okazało się, że Asicsy były tylko inspiracją dla designu Crivitów… Mały zgrzyt na początek, ale potem było już lepiej. Buty są nieźle wykonane, mają sensowną amortyzację i odblaskowe elementy, lecz jeśli chodzi o wygląd to niezbyt mi się podobają – choć to kwestia gustu. Na szczęście biegacze to nie kolarze i stylówa nie jest aż tak ważna, więc wyglądając jak klasyczny trzepak poleciałem w nich na przebieżkę.
Ładne? Brzydkie? Mi się nie podobają, ale to kwestia gustu
Pierwsze odczucie: łomatko, jak sztywno! Brooksy Pure Cadence, w których biegam od roku, są elastyczne, lekkie i bardzo przyjemne dla stopy. Lidlowym butom tego brakuje. Niby są nieźle zrobione, ale nie odczuwałem w nich takiego komfortu jak w Brooksach. Z mojego punktu widzenia jest to wada, bo przyzwyczaiłem się do wygody. Ale jeśli ktoś nie wybiegał jeszcze kilku par butów po kilkaset złociszy, to po lidlowskie obuwie spokojnie może sięgnąć. Co więcej, dla tych, co rozważają rozpoczęcie przygody z bieganiem będzie to jedno z najlepszych rozwiązań.
A wszystko ze względu na cenę. Wiadomo jak to jest z tym bieganiem – połowa osób, która zaczyna, kończy na pierwszym tygodniu treningów albo i wcześniej;) Wydawanie 300 zł na firmowe buty mija się w tym wypadku z celem, bo będzie wyrzucaniem pieniędzy w błoto. Lepiej kupić tanie buty w Lidlu, pobiegać w nich kilka miesięcy i dopiero jeśli złapiemy bakcyla na dobre, zainwestować w lepszy sprzęt.
Albo i nie. Znany jest przypadek Michała Smalca, jednego z czołowych polskich biegaczy, który w butach kupionych w Lidlu osiąga kosmiczne wręcz wyniki. Twierdzi, że te buty mu pasują i nie ma sensu inwestować w droższe, bo przecież nie zawsze droższe znaczy lepsze. Pierwotnie buty Crivita kosztowały bodaj 69 zł, ale wczoraj w jednym ze sklepów widziałem je za 59 zł. To naprawdę rewelacyjna cena jak na buty do biegania i bez dwóch zdań dla początkujących będzie to świetne rozwiązanie, a ci bardziej zaawansowani powinni w sklepie Crivity przymierzyć i ocenić jak się w nich czują.
Fota zrobiona 14 maja 2013 r.
w Lidlu przy Puławskiej w Warszawie
w Lidlu przy Puławskiej w Warszawie
Moja para była dla moich stopali trochę za mała (szkoda, że rozmiarówka w różnych firmach jest tak rozjechana…), powędrowała więc do osoby, która rozważa rozpoczęcie przygody z bieganiem i jak tylko kilka razy w nich pobiega, pojawi się krótka opinia w komentarzu.
Koszulka Crivit z Lidla – złoty medal
Tak jak wspomniałem powyżej, odzież biegowa powinna być jak powietrze. I koszulka oferowana przez sklepy Lidl w cenie 28 zł. właśnie taka jest, nie ma się tu co rozpisywać na pięć akapitów. Zrobiono ją z przyjemnego dla ciała materiału, który dobrze odprowadza pot na zewnątrz, ma ładny żywy kolor i odblaskowe wstawki, a wewnętrzne szwy nie drażnią skóry. W mojej ocenie koszulka nie odstaje jakościowo od kilkakrotnie droższych odpowiedników znanych marek, za co należy jej się złoty medal. W Decathlonie można kupić oddychające koszulki w podobnej cenie, ale wydaje mi się, że zrobione są z gorszego materiału, nie tak przyjemnego dla skóry. Crivit wypada tu o niebo lepiej. Stosunek cena/jakość jest tu najlepszy z możliwych!
Z trzech rzeczy otrzymanych od Lidla najwyżej oceniam koszulkę,
jest po prostu świetna!
jest po prostu świetna!
Pisałem już kiedyś, że w kwestii odzieży do biegania preferuję tanie lokalizacje, które określiłem jako D-P-T, czyli Decathlon – Promocje (w markowych sklepach) – Tchibo. Po przetestowaniu (za możliwość przeprowadzenia testów bardzo Lidlowi dziękuję:)) trzech rzeczy z Lidla dopisuję do tej listy literkę L jak Lidl.
jedno ale. amerykanie juz dawno temu odkryli ze buty do biegania sa idealnymi butami do chodzenia. po prostu, do jeansow. jesli wydalismy 300 zl na markowe buty do biegania i po kilku tygodniach nam sie odechciewa, to zostawmy je sobie jako buty do latania po mieście i tyle.
OdpowiedzUsuńja tak robie ze starymi parami i poki co sie sprawdza idealnie :)
To fakt, ale.... 95% (a może 99%) butów do biegania nie nadaje się do chodzenia np. do pracy. A jak już ma ktoś taką pracę, że może w typowo sportowych butach chodzić to i tak lepiej kupić je za 60 zł niż 300;)
UsuńJa w ten właśnie sposób eksploatuję Ekideny 50 z Deacthlonu :)Oprócz biegania, używam ich również do codziennego chodzenia - nadają się do tego bardzo dobrze moim zdaniem.
UsuńTeż lubię nie przepłacać w kwestii ciuchów do biegania i kupować w takich miejscach jak Lidl czy Decathlon, a jak markowe to przecenione ;) tylko butów to nie dotyczy. Nie wiem czemu, ale w Lidlu lubią nogawki zakończone czymś w rodzaju ściągacza czy gumki... Ostatnio kupiłam akurat nie spodenki, tylko spódniczkę do biegania z wbudowanymi getrami, które właśnie mają takie gumki w nogawkach. Niby mocno nie uciskają, przynajmniej do 10 km. Na dłuższe biegi już mam obawy i zakładam wygodniejsze legginsy ;)
OdpowiedzUsuńNa FB "Biegam Na Tarchominie" napisał, że ma zimowe spodnie od ich i też są do bani. Wyraźnie portki im się nie udają, ach ci pogranicznicy... ;)
UsuńA co do butów to zależy od człowieka. Wydaje mi się, że jeśli ktoś nie ma wielkich oczekiwań, jest początkującym i niedoświadczonym biegaczem to może spróbować zacząć od czegoś tańszego.
Ja zaczynałam biegać w butach z Lidla i przyznam że jak na tamten czas sprawdziły się w 100% :)
UsuńZ Lidla mam praktycznie wszystko do biegania oprócz butów. Niestety nie są one dla mnie nawet do chodzenia, w trakcie przymierzania odpadły (ale np. moja koleżanka biega w nich rok i nie narzeka ani trochę). Z koszulek jestem mega zadowolona, ze skarpetek również i nawet spodenki za kolano tak samo :) chociaż mam najmniejszy rozmiar i teraz są z deka za duże ;) ale nie można mieć wszystkiego :)
OdpowiedzUsuńCo do męskich butów to zostały przetestowane przez osobistego biegacza i jest właśnie problem z twardością oraz pewnym szyciem w środku, które okropnie przeszkadza.
No proszę, właśnie skończyłam pisać o butach i koszulce z Lidla. Wrażenia mam bardzo podobne. Koszulka rewelacyjna, buty - bardzo dobra relacja jakości do ceny, spodni nie testowałam. Tylko że wiele spodni i legginsów do biegania ma kieszonki, do których nawet mały smartfon się nie zmieści.
OdpowiedzUsuńA o tym telefonie to trzeba było wcześniej wspomnieć, zanim w ramach poszukiwań małego telefonu dla aktywnych wybrałam inny, którego nie znoszę...
Szkoda, że np. na FB nie napisałaś, że szukasz telefonu;) Ja go kupiłem późną jesienią, świetny jest, bo wodoodporny i mogę go zalewać potem, a później umyć. Ma też odporność ka kurz i jako-tako wstrząsy. Dziś mi spadł z roweru przy 35km/h i nic się nie stało:)
UsuńSzkoda, że tego posta nie przeczytałam jakieś pół roku temu, kiedy kupowaliśmy buty biegowe dla mojego faceta. Biega amatorsko, ale bieganie to nie jego bakcyl sportowy, zdecydowanie. Woli pływanie i rower. W tej sytuacji, takie Lidly by się przydały. A tak ma Asicsy za 300 złotych, które się kurzą na półce.
OdpowiedzUsuńTo raczej szkoda, że Lidl nie dał mi ich pół roku temu, a dopiero niedawno;)
UsuńKoszulka damska też jest super, a spodnie... jakoś nie mogę się do nich przekonać.
OdpowiedzUsuń